I kontakt I strona główna I

                                   mirror strony skarabo.net        

audioretro.pl

projekty audio >> nie tylko lampowe > wzmacniacz na LM 6785

 Strona  audioretro.pl  jest stroną hobbystyczną, więc nie wykorzystuję ciasteczek zapisanych na Twoim komputerze. Ale oczywiście w każdej chwili możesz je wyłączyć w swojej przeglądarce.


projekty audio   >> nie tylko lampowe >
  I bezpiecznie! I zasilacz preampa I wzmacniacz na LM I hybryda słuchawkowa I opóźniacz I bi-amping I ładowarka I podstawki I pomiary oscyloskopem I płytka drukowana I akumulatory I porady I  



Wzmacniacz mocy na LM 3875

Mieszkający w Kanadzie Peter Daniel, (zresztą Polak z pochodzenia) wiele eksperymentował budując wzmacniacze na typowych, scalonych wzmacniaczach mocy. Jego filozofia sprowadza się do tego, że można zbudować świetny wzmacniacz stosując łatwo dostępne scalone układy mocy, jednakże przy zastosowaniu bardzo dobrej jakości pozostałych elementów elektronicznych. Jego wzmacniacz oparty na fabrycznej zresztą aplikacji National Semiconductor układów serii LM 3875 . Uzupełniony kilkoma elementami posiada bardzo dobre parametry tak elektryczne jak i odsłuchowe. Budowany wzmacniacz nazwał GainClone, opublikował w Internecie... i zaczęło się wielkie klonowanie.

Zachęcony entuzjastycznymi opiniami "klonujących" na polskiej grupie dyskusyjnej "Audiostereo" zbudowałem kilka wersji tego wzmacniacza.


"Obywatel GC"
Prostota i elegancja.

Schemat
Jeżeli masz na swoim komputerze Acrobat Reader, zobacz tutaj. Otworzy się arkusz z danymi układu scalonego LM 3875 zapisany w formacie pdf.
Zobaczmy na schemat. Jest to fabryczna aplikacja układu scalonego wzmacniacza mocy LM 3875. Układ ten, to popularny wzmacniacz mocy, który stosowany jest w setkach tysięcy a może milionach wzmacniaczy, zestawów typu mini wieża czy nawet bumbox i niczym specjalnym się nie wyróżnia. Chociaż nie - gdy patrzymy na schemat widzimy, że aby zbudować kompletny wzmacniacz wystarczy kilka zaledwie elementów (nie licząc zasilacza). Prostota wręcz doskonała - dwa kondensatory, trzy rezystory, potencjometr do tego jeszcze zasilanie i mamy wzmacniacz o niezłych parametrach: moc do 56W, szerokie pasmo przenoszenia, niskie zniekształcenia. Oczywiście, by wzmacniacz był bardziej funkcjonalny można dodać jeszcze przedwzmacniacz, selektor wejść, czy nawet sterowanie pilotem. Ale dla wielu konstruktorów wersja minimalna w zupełności wystarcza.
Zapytacie więc, co takiego jest w aplikacji proponowanej przez Petera, że wszyscy kopiuj± jego pomysł i wielu z nich jest wręcz zachwyconych wzmacniaczem. Cóż, w zasadzie nic więcej, oprócz bardzo dobrych elementów "towarzyszących".

Elementy wzmacniacza

Aby wzmacniacz "zagrał" jak trzeba, musi być wykonany starannie, a wszystkie elementy muszą być wyselekcjonowane.
Układ scalony
Układy scalone, to jak wspomniałem LM 3875, najlepiej wersji "TF" (czyli LM 3875TF), które mają izolowaną blaszkę radiatora wewnętrznego tak, że możemy go przykręcić bezpośrednio do zewnętrznego radiatora. Oczywiście LM 3875T (bez izolacji) też się nada, musimy jednak stosować podkładkę izolującą tak pod układ scalony, jak i pod śrubkę którą przykręcimy go do radiatora, bowiem radiator należy połączyć z masą wzmacniacza.
Zakup: aukcje, sklepy internetowe, sklep z częściami elektronicznymi.

Kondensatory.
Peter Daniel proponuje stosowanie tylko trzech typów kondensatorów elektrolitycznych, które zostały wypróbowane praktycznie i które daj± najlepsze efekty. Oczywiście możesz eksperymentować z innymi typami i sam ocenić czy efekt będzie Ci odpowiadał.
1. Kondensatiory "Black Gate STD" firmy Rubicon, 1000 mikroF/50V,
2. Knadensatory Panasonic serii "FC" 1500-2200 mikroF/50V,
3. Kondenatory Nichicon "Muse KZ" 1500-2200 mikroF/50V.
Napięcie pracy kondensatorów może być nieco inne, ale nie może być MNIEJSZE niż napięcie zasilania wzmacniacza.
Ponieważ, jak zauważyłeś, kondensatory mają BARDZO małą pojemność (jak na wzmacniacz 50W), to aby odpowiednio odfiltrować zakłócenia muszą być doskonałej jakości. Powyższe spełniają te wymagania.
Niektórzy konstruktorzy twierdzą, iż kondensatory różnych firm dają rożne odczucia w jakości dźwięku, kto ma chęć na eksperymenty może kupić rożne i porównywać je ze sobą.
Kondensatory o większych pojemnościach (np. 2200 uF) powodują, że wzmacniacz ma nieco większy bas, ale kosztem jego jakości. Możesz sprawdzić czy te obserwacje są prawdziwe.

Rezystory

Rezystory także powinny być bardzo dobrej jakości, takich firm jak Caddock, Rikken, Allan Bradley, Halcro, Beyschlagg czy innych uznanych marek. Z  dobrym skutkiem stosowane są rezystory precyzyjne firmy Elpod z Krakowa, niekoniecznie o małej tolerancji (wystarczy 1%), lecz lepiej jest gdy będą miały lepszy współczynnik temperaturowy.
Rezystory węglowe mają opinię bardziej "przeźroczystych". Ważne, by układzie sprzężenia zwrotnego zastosować dobrej jakości rezystory.
Niektórzy twierdzą, iż rezystory mają dość istotny wpływ na jakość dźwięku. Możesz stosować podczas prób różne rezystory i porównywać efekty.
Rezystory znanych firm mają dość wysoką cenę 1-5 zł/szt, (i wyższą) ale mimo wszystko, jeśli weźmiemy pod uwagę że jest ich tylko 8 szt. (w obu kanałach), to koszt nie jest duży w stosunku do całkowitych kosztów budowy wzmacniacza.
Kupisz je na aukcjach lub w sklepach  internetowych, czasem w dobrym sklepie elektronicznym. 

Potencjometr
Potencjometr o oporze 25-50k, o charakterystyce logarytmicznej. Potencjometry liniowe też się sprawdzają (mają nawet lepszą równowagę kanałów - mniejszy rozrzut) pod warunkiem że akceptujesz szybki przyrost głośności na początku  i trudności precyzyjnego ustawienia podczas cichego słuchania..

We wzmacniaczu proponowane jest zastosowanie potencjometrów firmy Noble, Piher lub znanych  potencjometrów firmy Alps (np. seria "niebieska", "czarna" czy inna). 
Można też wypróbować potencjometry Telpod czy nawet z Dalekiego Wschodu. Należy jednak liczyć się z tym, iż mają różne charakterystyki kanałów, czasem większe szumy. Pozostaje zakup większej ilości i cierpliwe sprawdzanie omomierzem ich charakterystyk tak, by dobrać najbardziej zbliżone.
Jeżeli ktoś ma chęć i umiejętności może zbudować sterowanie głośnością za pomocą pilota.
Niektórzy stosują droższe, ale bardzo dobre rozwiązanie regulacji głośności za pomocą dzielników rezystorowych (attenuator), załączanych albo przekaźnikami, albo wielopozycyjnymi przełącznikami (np. 2x18-pozycji).
Zakup: aukcje internetowe, niektóre sklepy internetowe, czasem giełda czy sklep z elektroniką.  

Diody prostownicze.
Jako diody prostownicze polecane są diody szybkie MUR 860 (prąd - 8A). Dobrze sprawują się też diody MUR 460 (o  mniejszym prądzie - 4A) a także BYV 29. 
Potrzeba ich 8 szt. w przypadku wspólnego zasilania obydwu kanałów, lub 16 gdy chcemy oddzielnie zasilać każdy kanał.

Transformator zasilający
Jest to jeden z bardziej istotnych elementów wzmacniacza. Musi mieć dużą moc i wydajność prądową, dobrze jest, gdy jest wykonany jako transformator "do układów audio".
Proponowany jest transformator toroidalny o mocy minimum 250W (lepiej 300W, a nawet 400W) o napięciach wyjściowych - w zależności od wersji - 2x19V, 2x22V lub 2x24V. 
Ponieważ wzmacniacz ten ma mieć wysoką jakość dźwięku, natomiast niekoniecznie musi mieć dużą moc (mocne piece do codziennego "tłuczenia" kupimy na aukcji internetowej nawet za kilkadziesiąt złotych), więc można go zasilać niższymi napięciami. Optymalne napięcie transformatora to2x22V, chociaż niektórzy stosują, jak wspomniałem 19 lub 24V. Ja wypróbowałem 22V i 24V. Ten zasilany 24 V ma nieco większą moc i dynamikę, ale jak twierdzą niektórzy, mniejszą "magię" dźwięku. Co kto woli, według mnie różnice jeśli są, to niezbyt duże.
Ponadto, podczas zamawiania transformatora zasilającego warto poprosić o wykonanie ekranów: elektrostatycznego pomiędzy uzwojeniami z wyprowadzeniem w celu uziemienia i ekranu magnetycznego. Opcja "do celów audio" powoduje, że producent zastosuje odpowiednią indukcyjność uzwojenia pierwotnego, czasem lepszy rdzeń.. Można tez poprosić o zalanie środka transformatora żywicą w celu ustabilizowania uzwojeń. Oczywiście, wszystkie te opcje wpływają znacząco na cenę transformatora, która będzie oscylować, w zależności od producenta  i naszych wymagań w granicach 100-200zł.
Transformatory toroidalne o większej mocy mają nieprzyjemną cechę - otóż podczas włączania, od czasu do czasu zdarza się że "wypadają" bezpieczniki we wzmacniaczu, a często też w domowej skrzynce zasilającej. Z mojej praktyki wynika, że transformator o mocy 300W bardzo rzadko powoduje spalenie bezpiecznika, owszem zdarza się to, ale raz na kilkaset włączeń. Zapewne zależy też to od producenta, bo jak słyszałem niektórzy narzekają  nawet na 250-watowe transformatory.
Stosuje się różne metody zapobiegania temu, ale najprostszym jest zakup bezpieczników na zapas i jeśli się to zdarza raz na kilka miesięcy, to wydatek 20 groszy na bezpiecznik nie zrujnuje naszego budżetu.


Obudowa i inne elementy.

Wzmacniacz ma trzy pary gniazd wejściowych (cinch), wejścia przełączane gałką z lewej strony.
środkowa gałka to potencjometr, natomiast prawa to wyłącznik sieciowy.
Płytka zajmuje niewiele miejsca i jest odsunięta od transformatora sieciowego (300W, 2x22V).
Wyjścia wzmacniacza połączone z gniazdami głośnikowymi taśmą Cambridge Audio.
Radiator wspólny dla obu kanałów, rozgrzewa się do niewysokiej temperatury.

Obudowa powinna być solidna, dobrze gdy wykonana jest z metalu, który ekranuje wzmacniacz przed wpływami pól elektromagnetycznych. 
Staranne wykończenie obudowy podnosi wartość naszego wzmacniacza, także w oczach znajomych czy rodziny. Niestety, dobra obudowa bywa najdroższą częścią wzmacniacza. Można kupić ją gotową - standardowe obudowy, często bardzo ładnie wykonane oferuj± niektóre sklepy internetowe. Ceny też są spore, 200-600 zł. Można także  zamówić w warsztacie ślusarskim, jeżeli będzie starannie wykończona to cena też  zapewne nie będzie niska.
Jeżeli masz umiejętności i odpowiednie narzędzia, możesz pokusić się o zbudowanie obudowy samemu. Koszt będzie zapewne będzie o wiele niższy. Być może największa trudność jaką spotkasz, to zakup niewielkich ilości blachy aluminiowej czy innej, odpowiednich płaskowników itp. Po prostu nie każdy sklep z takimi materiałami sprzedaje odpowiednio małe arkusze blachy.
Można też użyć obudowy ze starego wzmacniacza, kupionego za grosze na aukcji, chociaż potem pozostaje problem z otworami w obudowie, które znajdują się z reguły w nieodpowiednich miejscach.
Oprócz obudowy potrzebne będą też gniazda głośnikowe (najlepiej solidne, mogą być pozłacane), gniazda wejściowe typu "cinch",  przełącznik kanałów (podwójny), kable połączeniowe, wyłącznik sieciowy, różne śruby i inne elementy montażowe. 

Czas na konkrety
Jak wspomniałem, wykonałem kilka wzmacniaczy, które różniły się szczegółami konstrukcyjnymi. Krótko omówię trzy wersje. 

Wersja I
Jest to układ najprostszy, ze wspólnym zasilaczem dla obu kanałów.
Oto schemat:

M1 - zbudowany na diodach 4x MUR 460, lub 860, lub BYV29,
M2 - jak wyżej,
B1 - oprawa i bezpiecznik 3A
B - oprawa i bezpiecznik 1,6A
IEC - gniazdo sieciowe IEC, może być z bezpiecznikiem, niepotrzebna wtedy oprawa B1,
W1 - wyłącznik sieciowy 
TR- Transformator 300W, 2x22V lub 2x24V
CON1 - zaciski śrubowe, do druku,
WE -  gniazdo "Cinch",
Wy gł - gniazdo(a)  głośnikowe
P - potencjometr 2x50k, lub 2x25k,
R1 - 220-500R,
R2 -
22k,
R3 - 680-720R,
R4 - 22k,
C1 - 4,7uF bipolarny lub zwora (opcjonalnie),
C2,C3 - 1000-1500 uF/35V (lepiej 50V),
LM 3875 TF lub T.
Rezystory, kondensatory i układ scalony w drugim kanale identyczne.

Przykładowa płytka (oba kanały)

Przykładowa płytka wzmacniacza mocy wraz z zasilaczem (prostownikiem).

Oczywiście możesz inaczej ułożyć elementy, pamiętając o zasadzie by kondensatory elektrolityczne (C2, C3, C2A, C3A) były możliwie blisko LM 3875.

Bezpieczniki B nie są konieczne, ale kilka razy uratowały LM-y przed zniszczeniem, gdy  niechcący wzbudziłem wzmacniacz.

Płytka w pdf w wersji do termotransferu znajdziesz tutaj


Rezystor R oraz dioda elektroluminescencyjna D sygnalizują pracę wzmacniacza. Wartość R należy dobrać doświadczalnie, tak by dioda D świeciła odpowiednio jasno, lecz prąd nie przekraczał prądu dopuszczalnego (zwykle max. 20 mA).
Oprawy bezpieczników B  (do druku) można zastąpić zworą, ale u mnie bezpieczniki kilkakrotnie uratowały LM-y przed spaleniem podczas prób, kiedy to przypadkiem doprowadziłem wzmacniacz  do wzbudzenia. Bywają oprawy bezpieczników o dwóch rozstawach wyprowadzeń - 15 i 20 mm, stąd taki układ ścieżek.
Do zacisków CON1 doprowadzamy zasilanie z transformatora.
Wyjścia uzwojeń odpowiednio fazujemy tak, by napięcia zmienne
sumowały się.
Na schemacie początki uzwojeń zaznaczone są czarną kropką
Diody prostownicze - zwróć uwagę na odpowiednią polaryzację diod podczas lutowania (anoda zaznaczona kreską). Na płytce rozstaw otworów (raster) ma 15 mm, łatwo montuje się MUR 460, BYV29. U diod MUR 860 należy odpowiednio wygiąć nóżki, jako że raster u tych diod to 5 mm.
Raster otworów pod rezystory wynosi 15 mm. Zastosowałem rezystory precyzyjne (0,5%) firmy Elpod z Krakowa.
Kondensatory C2, C3 - typu Panasonic FC. Kondensatory Black Gate są większe i mają większy raster, w związku z tym należałoby przeprojektować nieco płytkę.
Kondensator C1, dobrej jakości, najlepiej bipolarny,  zabezpiecza układ przed pojawieniem się napięcia stałego na wyjściu wzmacniacza w przypadku, gdy źródło (np. odtwarzacz CD) podawałby napięcie stałe na wejście wzmacniacza. Gdy jesteśmy pewni naszego odtwarzacza, C1 można zastąpić zworą. 
Rezystor R1 zabezpiecza wzmacniacz przed wzbudzaniem się, niektórzy konstruktorzy także zastępują go zworą. Tak C1, jak i R1 znajdują się w torze sygnału, stąd ich usuniecie może poprawić jakość dźwięku.
Radiator. 
Ponieważ przy umiarkowanej głośności wzmacniacz wydziela stosunkowo niewiele ciepła, stąd do chłodzenia LM-ów nie potrzeba potężnych radiatorów. Ja zastosowałem jeden, wspólny dla obu kanałów radiator, popularny "grzebyk" o długości 134 mm. LM-y przykręciłem wkrętami, stosując dla lepszego odprowadzenia ciepła, pastę silikonową.

Wersja II 
Układ dual-mono ze wspólnym transformatorem  i dodatkowymi kondensatorami odsprzęgającymi.
Po wielu próbach stwierdziłem, że być może lepszym rozwiązaniem jest zastosowanie drugiego mostka prostowniczego i zbudowanie układu dual-mono, stosując jednak pojedynczy transformator zasilający. Poprawiło to nieco separację kanałów, a przede wszystkim w obu kanałach przydźwięk i szumy są prawie niesłyszalne. Odsunięcie zasilacza od wrażliwego układu wejściowego ma  dodatni wpływ na pracę wzmacniacza. Schemat niewiele się zmienił, "doszły" tylko kondensatory odsprzęgające (C2, C3, C4, C5). Inna jest natomiast płytka drukowana.

Wartości elementów jak w pierwszej wersji, jedynie kondensatory są nieco inne.
C1 - 4,7uF bipolarny lub zwora (opcjonalnie)
C2, C4 - 100-220uF50V, Black Gate, Nichicon Muse KZ,
C3, C5 - 100nF/63V,
C6, C7 - 1000-2200uF/50V


Płytkę w pdf  w wersji do termotransferu znajdziesz tutaj

Na rysunku płytki widzimy jeszcze diodę elektroluminescencyjną D, sygnalizującą pracę wzmacniacza i rezystor R, którego wartość należy dobrać tak (3-8k/0,25W), by prąd nie przekraczał wartości dopuszczalnej dla danej diody (10-20mA), no i jasność świecenia była odpowiednia (diody białe czy niebieskie świecą oślepiająco). W prawym kanale nie ma diody i rezystora.
Masy obu  kanałów należy połączyć GRUBĄ zworą. Należy też uziemić radiator, a płytki połączyć grubszym przewodem z  obudową wzmacniacza.
Aby zasilać oba kanały z jednego transformatora, należy dokonać odpowiednich połączeń grubszymi przewodami pomiędzy zaciskami CON1/CON2 drugiego kanału. 

Obudowa zamówiona w firmie VAP z Tarnowa.
Blacha stalowa 1,5mm, malowana proszkowo (wypalana w piecu), czarny mat, struktura. 
Otwory wypalane laserem.
Gałki wytoczone z aluminium, średnica 30 mm.
Wymiary obudowy: 42x30x10 cm.

Wesja II-bis
Układ dual-mono, już z dwoma transformatorami  o mocy 250W każdy, o napięciu, 2x24V.
Użyte też zostały drogie kondensatory Black Gate, Nichicon oraz rezystory Riken i Caddock.
Gra nieco inaczej niż wersja II, wrażenia opiszę poniżej.

Wersja III - zasilany akumulatorami
LM 3875
może być zasilany napięciem +/- 20-85V. Jak widać jest to szeroki zakres. Ponieważ wzmacniacz pracuje w dość oszczędnej klasie AB, można spróbować zasilać go za pomocą 4 akumulatorów żelowych. Jakie to ma zalety? Przede wszystkim odpadną kłopoty z brumami i szumami, nie jest potrzebny drogi transformator i diody prostownicze i kondensatory. Natomiast musimy zakupić akumulatory i do tego zbudować ładowarkę akumulatorów. Koszt wzmacniacza będzie porównywalny, ponieważ 4 akumulatory żelowe o pojemności 7Ah/12V kosztują mniej więcej tyle samo co transformator zasilający, a zbudowanie ładowarki jest niewiele droższe niż koszt16 diod prostowniczych i 4 kondensatorów filtrujących
Czy efekt był wart starań -  tym napiszę później.  

Elementy są w większości takie  jak w układzie powyżej.
C2, C4 - 100-220uF/35V,
C3, C5 - 100nF/63V,
C1 - 4,7uF/16V bipolarny opcjonalnie (ja nie stosuję)
R1 - 220R- opcjonalnie
A - akumulator żelowy 7 Ah/12V, może być większej pojemności, jeśli ktoś sobie życzy.
Wsk - wskaźnik naładowania akumulatorów, opis poniżej,
P1, P2  - przełącznik: praca/ładowanie

Jak widać schemat jest prosty, cztery akumulatory połączone szeregowo zasilają oba kanały wzmacniacza. Płytka ma  małe wymiary (70x115 mm), radiator też jest niewielki (chociaż się grzeje, można dać większy), wspólny dla obu układów scalonych. 
Obecnie używam wersję bardziej zintegrowaną i całkowicie symetryczną, a płytka naprawdę ma niewielkie rozmiary - 110x40 mm.

C1, C2 - 47-100uF/50V, Nichocon Muse KZ, Black Gate, Panasonic czy tp.
C3, C4 - 100 nF/63V,
R1 - 220-500R,
R2, R4 - 22k,
R3 - 600-1200R (zależnie jakie wzmocnienie chcemy uzyskać)
Płytka w pdf tutaj
Jak widać na zdjęciu, wzmacniacz mocy zajmuje bardzo mało miejsca.
LM-y przykręcone do niewielkiego radiatora.
Rezystory niskoszumne, węglowe Allan Bradley.
Kondensatory elektrolityczne Nichikon Muse KZ, odsprzegające - MKP

 

Zapytacie zapewne - jak długo można grać na akumulatorach, bez ładowania?
Otóż, z zaskoczeniem stwierdziłem, że około 2-4 dni. Grałem ze średnią głośnością, wystarczającą do nagłośnienia pokoju o powierzchni 20m2przez kilka (3-5) godzin dziennie. Oczywiście wszystko zależy od jakości akumulatora, głośności, czasu użytkowania wzmacniacza itp. Ponieważ akumulatory pracują w trybie buforowym, czyli gdy wyłączamy wzmacniacz są przełączane w tryb ładowania,  na drugi dzień są świeżo naładowane. O ich eksploatacji napiszę nieco więcej poniżej.

Niestety...
Po kilku miesiącach działania wzmacniacza zasilanego akumulatorami stwierdziłem, ze akumulatory starzeją się nierównomiernie, co objawia się nierównym rozładowywaniem i ładowaniem poszczególnych akumulatorów. Groziło to pojawieniem się na wyjściu głośnikowym wzmacniacza napięcia niezrównoważenia, co może doprowadzić do uszkodzenia głośników. Ponieważ dźwięk jakoś nie powalał, a korygowanie napięć i ładowanie stawało się coraz bardziej kłopotliwe, zrezygnowałem z akumulatorów na rzecz zasilania z transformatora sieciowego.

Pomiary wzmacniaczy
Wzmacniacz akumulatorowy badałem za pomocą generatora i oscyloskopu. Wzmacniacz był obciążony rezystorem 5 omów. Sygnał wejściowy miał amplitudę 0,7V, a potencjometr głośności ustawiony tak, by moc oddawana wynosiła ok. 5 W.
Pasmo przenoszenia (-3dB) ma bardzo szerokie, od 8-10 Hz (tak niskie częstotliwości trudno dokładnie zmierzyć) do ponad 200 kHz. Przy tej częstotliwości spadek wzmocnienia wynosi -2 dB. 
Ku memu zaskoczeniu okazało się, ze wzmacniacz (przynajmniej wersja z akumulatorami) jest nieodporna na obciążenia pojemnością. Wzmacniacz, po dołączeniu kondensatora 1 uF do wyjścia wykazywał oscylacje. 
Amplituda oscylacji nie jest zbyt duża i są one malejące (gasnące) więc nie należy się niepokoić, nic nie zagraża stabilności wzmacniacza. Oscylacje najprawdopodobniej spowodowane są przesunięciami fazowymi  przy dużym sprzężeniu zwrotnym.

Oto kilka zdjęć ekranu oscyloskopu.

1 kHz
Sygnał wzorcowy, 
mierzony bezpośrednio na wyjściu generatora.
20 kHz
Sygnał wzorcowy, mierzony bezpośrednio na wyjściu generatora.
20 Hz
Wyśmienicie!
Tylko dlaczego mam subiektywne wrażenie lekkiego niedostatku basu....
1 kHz
Standard
20 kHz
Nic w zasadzie 
nie można zarzucić
20 kHz
Po dołączeniu do wyjścia kondensatora 1uF wzmacniacz wpada w oscylacje.

Wypada napisać coś o dźwięku. 

O dźwięku Ganiclone 

Wzmacniacz współpracuje kolumnami JMlab Cobalt 810 (podłogowe, 120W, sprawność 89 dB, wysokotonowy to kopułka tytanowa Focal, średnio-niskotonowy - to już patent JMlab). Dźwięk jest szybki, szczegółowy, przestrzenny, plan dźwiękowy ładnie poukładany.
Moje kolumny trudno zmusić do "zniknięcia" z pokoju, tak by słychać było tylko dokładnie poustawianych artystów na scenie - po raz pierwszy zdarzyło się to właśnie z GC, podczas słuchania niektórych płyt. 
Bas, na którego lekki niedostatek narzekają niektórzy słuchacze, bardzo mi odpowiada. Jest dość twardy, krótki, dobrze kontrolowany (czyli nie buczy) i jak dla mnie zupełnie wystarczający. Chociaż czasami dokucza brak mocniejszego "tupnięcia".
Odrobinę brak też potęgi dźwięku, co przy dużych składach orkiestrowych, czy "mocnej" muzyce może dawać się we znaki. Mnie jednak zbytnio nie przeszkadza, bowiem z reguły słucham  niewielkich składów, wokalu, jazzu, lżejszego rocka itp.  
Chociaż, bywa, że odrobinę brakuje mi potęgi dźwięku - takiego uderzenia, wstrząsu, który przyjemnie pomasuje jelita...:)

Więc ideał? Niekoniecznie!
GC nie z każdymi kolumnami się sprawdza. Kolumny o niskiej impedancji i sprawności są dużym obciążeniem tak dla LM-mów jak i dla zasilacza (mała pojemność elektrolitów), stąd zapewne wiele osób może być rozczarowanych, "bo u mnie gra zupełnie przeciętnie". 
Ponadto należy się liczyć z tym, ze każdy ma inne oczekiwania - jeden oczekuje energii, potężnego basu wtłaczającego słuchacza w fotel, inny z kolei nasłuchuje wszelkich "pingów i pongów" w słuchanej muzyce i każde odstępstwo od ich wymarzonego ideału traktuje jako zdradę i ocenia zestaw jako zły, czy nieinteresujący.
Było tak zawsze, bowiem co osoba to inne wymagania, oczekiwania, wyobrażenia o idealnym dźwięku. Stąd różne, nawet skrajne opinie o wzmacniaczu (niekoniecznie o GC), kolumnach czy zestawie który był oceniany.
Do tego dochodzi jeszcze kolejna rzecz - mimo wielu cennych wskazówek podanych przez Petera Daniela, konstruktorów wymieniających swoje doświadczenia na forum Audiostereo a także moich prób, Wasz wzmacniacz będzie inny - różne mogą być elementy,  ich rozmieszczenie, obudowa itp. 
Także nie do powtórzenia są warunki odsłuchu w których będziecie przeprowadzać próby - inne będą elementy towarzyszące, inna akustyka pokoju itd, itp.
Wszystko to powoduje, że opinie o tym wzmacniaczu bywają bardzo różne - od pełnych entuzjazmu, bezkrytycznych zachwytów poprzez umiarkowane, do mocno krytycznych. 
Jakoś i jakość
Jakość dźwięku nie zależy tylko od samego wzmacniacza. Gra przecież cały system, dlatego by cieszyć się doskonałym dźwiękiem, do wzmacniacza muszą być podłączone dobre kolumny i przynajmniej przyzwoity odtwarzacz CD czy DVD. 
Jak niejednokrotnie zauważyłeś, niebagatelną rolę odgrywa akustyka pokoju, oraz dobrze nagrana płyta CD która pozwoli wydobyć wszystko co najlepsze z nagrania. 
Warto też wspomnieć o przynajmniej przyzwoitym okablowaniu systemu. 
System zagra tak, jak jego najsłabszy element.
Co nieco o kosztach
Koszty są małe lub duże, zależy z jakiej perspektywy patrzymy. Jeżeli często zaglądamy na aukcje internetowe i widzimy ze używany wzmacniacz można kupić za 100-500 zł i będzie to wprawdzie stary, ale markowy wzmacniacz, to stwierdzimy że Gainclone jest drogim wzmacniaczem. Ale jeśli interesują nas NOWE wzmacniacze  w sklepie, to porównując klasę dźwięku GC do "fabrycznych", stwierdzimy że GC nie kosztuje wiele.
 Koszt budowy wzmacniacza wyniesie bowiem od 500 do 1000 zł (a nawet więcej) w zależności od obudowy, użytych elementów, od tego czy niektóre kupimy w sklepie czy na aukcji itd. Koszt budowy może być o wiele wyższy jeśli damy starannie zaprojektowaną i wykonaną obudowę (która bywa najdroższą częścią wzmacniacza), dodamy sterowanie za pomocą pilota, dobry przedwzmacniacz, drogi potencjometr itp.
Porównania

Porównując bezpośrednio wersję wzmacniacza II i II-bis mogę stwierdzić, że wersja z kondensatorami Black Gate, pełne dual-mono (czyli zasilanie oddzielnymi transformatorami każdego kanału) ma nieco inny dźwięk. Różnica nie jest duża, lecz słyszalna. W tym przypadku (II-bis) dźwięk schodził jakby niżej, wokal miał pełniejszą barwę, słychać więcej szczegółów. Ale czy warto zapłacić kilkakrotnie więcej na kondensatory Black Gate, dokupić drugi transformator itp. - to kwestia dyskusyjna. dla jednych warto, dla drugich nie.
Nie wiem dlaczego, ale o ile w wersji I i II podczas włączania i wyłączania nie słychać żadnych stuków, to w wersji II-bis są one irytująco głośne (podczas wyłączania). Nie wiem czy to kwestia układów scalonych (były kupowane z różnych źródeł), elementów czy transformatorów, czy może innego prowadzenia masy? Wersja II i II-bis ma praktycznie identyczną płytkę drukowaną, więc nie jest to wina różnego prowadzenia ścieżek.
Wzmacniacz ma wystarczająco duże wzmocnienie (ok. 32x) by bezpośrednio zasilać go z odtwarzacza CD czy DVD. Ale wielu konstruktorów twierdzi, że lepiej sprawuje się, gdy podepniemy dobrej jakości przedwzmacniacz. Stosowałem różne przedwzmacniacze, także lampowe (różne) i stwierdziłem: czy jakość dźwięku jest lepsza czy nie, to rzecz dyskusyjna, głównie zależy od jakości preampa. Dobry preamp faktycznie zmienia charakter prezentowanego dźwięku. Wzmacniacz wydaje się nam być bardziej dynamicznym, przekaz staje się bardziej bezpośredni, angażujący.
Przedwzmacniacz lampowy (jak obecnie "Nr1/2") powoduje "wypchnięcie" wokalisty bliżej słuchacza, barwa głosu jest bardziej naturalna, a dźwięk łagodniejszy. Różne lampy, różne przedwzmacniacze oczywiście rożnie wpływają, trudno wyrokować czy będzie lepiej czy gorzej. To rzecz trochę przypadku, ale eksperymentować warto.
Teraz nieco o  wersji z akumulatorami.
Trochę zaskakujący wzmacniacz pod wieloma względami. O pierwszym zaskoczeniu, związanym z długością pracy akumulatorów, pisałem powyżej.
Do przewidzenia było to, że wzmacniacz będzie bardzo cichy podczas pracy "jałowej". Poprzednie wersje, mimo że bardzo ciche, ale jednak po przyłożeniu ucha do głośnika słyszalny był minimalny brum i lekki szum. Teraz praktycznie cisza. Dopiero po wytężeniu słuchu, słychać w głośniku wysokotonowym lekki szum.
Pewnym problemem jest stuk,  podczas włączania wzmacniacza. Przy dobrych akumulatorach nie jest głośny i jak sądzę nie przeszkadza w normalnej eksploatacji wzmacniacza.

Teraz o dźwięku.
Być może to subiektywne odczucie, ale jest nieco lepszy. Słychać więcej szczegółów, przestrzeń staje się bardziej namacalna, a artyści na scenie bardziej wyraźnie umiejscowieni. Różnice może nie są porażające, ale słyszalne.
Ma swoje wady, oczywiście - czasem zbyt analityczny dźwięk, mniej w nim ciepła i "przytulności", ale jeśli chodzi o pozostałe cechy to jest świetnie! Bas być może jest odrobinę mocniejszy niż w "klasycznym" GC, ale być może to tylko autosugestia.
Gdy ciągle się porównuje, nasłuchuje różnic, to po jakimś czasie powstaje taki mętlik w głowie, że trudno osądzić, kiedy jest lepiej a kiedy gorzej. 
Robię wtedy kilkudniowa przerwę, ew. proszę kogoś znajomego o pierwsze wrażenia.
Także w tym wypadku nie wiem, czy to autosugestia, czy przyzwyczajenie się do dźwięku, ale po kilkunastu minutach od włączenia wzmacniacz gra wyraźnie lepiej - dokładniej, bardziej przejrzyście, z lepszą stereofonią. Niektórzy mówią że wzmacniacz się wygrzewa. Zapewne coś w tym jest...

Ponadto, stwierdzam po dłuższym, kilkumiesięcznym słuchaniu, dźwięk akumulatorowca jest nieco zbyt wygładzony, nieco beznamiętny. Bardzo wyrównany i poprawny, ale właśnie taki "beznamiętny". Brakuje trochę tego czegoś....
Zapewne dobrego przedwzmacniacza, który dodał by energii słuchanej muzyce, czy nadał jakiś charakterystyczny rys. Przyzwyczajony jestem do dźwięku lampowców, które może nie są idealne, mają sporo wad, ale mają też charakter - który, jeżeli zgra się z naszymi oczekiwaniami - będzie powodował, ze muzyki słucha się z przyjemnością.

Generalnie, słuchając kilku wersji GC mogę się doczepić do dwóch rzeczy: nie można uzyskać potęgi dźwięku (nie mylić z głośnością), a niskie rejestry niestety nie dają tak pożądanego odczucia  łaskotania wnętrzności słuchacza.

Wzmacniacz bardziej nadaje się do słuchania jazzu, wokalu, popu itp. Ciężkie "łojenie" zostawia innym wzmacniaczom...

Czy warto budować?
Budując GainClone masz gwarancję na 80-90% że będziesz zadowolony. 
A co z pozostałymi 10-20% niepewności? No cóż, takie jest ryzyko konstruktora.
Pozostanie wtedy satysfakcja z nabycia nowych doświadczeń. 
A ideałów i tak nie ma przecież na świecie...



Bezpieczeństwo:

Urządzenia elektroniczne zwykle są zasilane z sieci 230V. 
Napięcie sieciowe jest niebezpieczne, dlatego stosuj przemyślane rozwiązania swoich konstrukcji tak, by nie narazić siebie i innych użytkowników na porażenie prądem elektrycznym! 
 

Zanim zaczniesz samodzielnie pracować z wysokimi napięciami, poczytaj o skutkach działania prądu na organizm człowieka na stronie "Bezpiecznie!"


projekty audio  >> nie tylko lampowe >
  I bezpiecznie! I zasilacz preampa I wzmacniacz na LM I hybryda słuchawkowa I opóźniacz I bi-amping I ładowarka I podstawki I pomiary oscyloskopem I płytka drukowana I akumulatory I porady I  


powrót do góry >

I strona główna I audio retro I projekty audio I w wolnym czasie I warto odwiedzić I  

©  2000 - 2012 | Projekt strony: S.C.  |  Wszelkie prawa zastrzeżone